Kto się boi pasażerów linii lotniczych?
Dorota GŁowacka - Stany Zjednoczone z pewnością są zainteresowane uzyskiwaniem dostępu do rejestrów gromadzących informacje o Europejczykach, ale zawarciem globalnej umowy w sprawie ochrony danych osobowych już znacznie mniej – pisze prawnik w Fundacji Panoptykon
Komisja Europejska jest w trakcie negocjacji ze Stanami Zjednoczonymi w sprawie podpisania nowych umów dotyczących przekazywania danych pasażerów europejskich linii lotniczych podróżujących za ocean (Passenger Name Record – PNR). W kolejce po dostęp do nich ustawiają się już Australia i Kanada, a w perspektywie także inne kraje. Pojawia się coraz więcej wątpliwości, czy nie chcą one wiedzieć o Europejczykach za dużo.
Dane PNR pochodzą od samych pasażerów. Każdy z nas wprowadza je, rezerwując bilet lotniczy. W zależności od konkretnego przewoźnika najczęściej zawierają imię i nazwisko, datę urodzenia, adres, telefon, e-mail pasażera, a także trasę podróży, formę płatności za bilet oraz dane tzw. osoby kontaktowej.
Z rejestrów PNR można jednak się dowiedzieć o podróżnym o wiele więcej. Łatwo choćby wysnuć wniosek o jego stanie zdrowia (gdy prosi o wózek inwalidzki), czy o przekonaniach religijnych (gdy zamawia koszerny posiłek). Posługując się odpowiednim programem komputerowym, w kilka sekund można ustalić rutynę podróżowania poszczególnych osób, a nawet powiązania zachodzące pomiędzy poszczególnymi podróżnymi (jeśli np. kupują bilet razem, posługują się tym samym numerem karty kredytowej lub telefonu, często latają w to samo miejsce).
Wojna z terroryzmem
Dane PNR gromadzone są przez linie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
